piątek, 25 listopada 2016

Wracam !

Dawno tutaj nie zaglądałem, a wydaje mi się, że nawet od średniowiecza. Powracam ! Odświeżam bloga i czas też na zrobienie nowego vloga. Jestem właśnie w Guangzhou i oczekuje na przylot mojego ojca który ma tu całkiem niedługo się zjawić. Oczywiście po paru problemach dotarłem do miejsca docelowego zwanego lotniskiem gdzie przycupnąłem na jednym z tysiąca krzesełek i przywitała mnie starsza śpiąca Pani soczystym bączkiem z dupy. Mam wrażenie, że sama go poczuła bo chwile później po incydencie przebudziła się. Najgorsza wiadomość jest taka, że po przebudzeniu zaczęła wpieprzać jakieś pakowane parówki które raczej nie przeciwdziałają wzdęciom, a wręcz przeciwnie. Kończąc temat gazowej babci może wytłumaczę jak chciałbym odświeżyć bloga. A mianowicie, chciałbym pisać codziennie post, czy będzie on długi czy też krótki - zawsze będzie pisany moim językiem. Nie będzie to łatwe wyzwanie z takiego powodu iż moje dni od poniedziałku do czwartku wyglądają bardzo podobnie - pobudka - uczelnia - biblioteka - dom - kima. Nie chciałbym też żeby posty codziennie wyglądały tak samo ale wiem, że na temat Chin można pisać codziennie co innego. Problemy które mnie dzisiaj spotkały to : karta która włożyłem do bankomatu, po czym spojrzałem na ekran gdzie było napisane, ze bankomat nie działa. Okazało się, że karta wpadła do środka bankomatu i najprawdopodobniej nie będzie możliwości jej wyciągnięcia. Obsrałem się kasztanowcem bo wszystkie pieniądze miałem na karcie, pociąg za pół godziny, karty nie mam, pieniędzy nie mam, mówię jestem w czarnej dupie, zagadałem z ochroniarzem pracującym w banku, poszedł na zaplecze pokrzyczał, pokrzyczał, wrócił z kartą. Amen ! Bóg nade mną czuwa - pomyślałem. Wychodząc z banku zadowolony jak dawno kiedy - pieniądze mam, kartę mam, na pociąg raczej się wyrobię. Wsiadłem na skuter i pomknąłem w siną dal w kierunku stacji kolejowej. Po drodze spotkał mnie kolejny problem - całą droga wyjazdowa z mojej dzielnicy rozkopana. Jak wyjechać? Taksówke może złapie ale czy zdążę? Długo się nie zastanawiając przemknąłem między dziurami wydostając się na główną drogę prowadzącą do "chińskiego PKP". Dojechałem. I zdążyłem. Po drodze spotkałem oczywiście nowych znajomych - Chińskie małżeństwo mieszkające od dawien dawna w Los Angeles których zapytałem czy orientują się o której godzinie zamykają metro w Guangzhou. Odpowiedź brzmiała do 11. Od razu wiedziałem, że czeka mnie kolejny problem, a mianowicie wysiąść z pociągu miałem o godzinie 22.35, lotnisko na drugim końcu olbrzymiego miasta, a ja jeszcze musze się przesiąść, więc długo się nie zastanawiając wyleciałem z pociągu i wsiadłem do metra tak żeby zawiozło mnie jak najbliżej lotniska, wiedząc, że nie wyrobie się na metro które docelowo jedzie na lotnisko. Dojechałem do ostatniej stacji i wyszedłem jako jedna z ostatnich osób, przy wyjściu oczywiście sto tysięcy prywaciarzy którzy Cię zawiozą gdzie sobie tylko zamarzyłeś/aś, a tak serio to wyrżną Cię na hajs i zawiozą do połowy drogi. Wyszedłem w poszukiwaniu autobusu lub jakiegokolwiek innego środka transportu. Autobus - za późno, taksa - 60 yuanów, nie ma nic, mówię no żeby to chuj, przecież nie będę stał jak idiota i czekał na metro które ruszy o 5 rano. Wróciłem do punktu wyjścia szukając prywaciarza który zawiezie mnie za mniej niż 60 yuanów (ok. 35 zł). Cena zaczęła się od 80, skończyła na 50 (twarde skurwysyny). Wsiadłem i po ok. 30 minutach dotarłem do dość dużego lotniska na którym jedyne co jest otwarte to KFC ( zaznaczam, że jest 3.40 w nocy ). Jako, że jest dość późno wybaczcie błędy. Jutro może coś więcej na temat bączków w miejscach publicznych i innych dziwnych sytuacjach. Z nadzieją, że dzisiaj nie spotka mnie jeszcze gorsza sytuacja kończę tego posta, czekam dalej na ojca i odpoczywam. Do jutra ! :) 




wtorek, 17 maja 2016

Robota

Praca. Bo na tym dzisiaj chciałbym się skupić. Robota w Chinach dla człowieka z taką mordą jak ja czytaj białą to sprawa wręcz banalnie prosta i dobrze wypłacalna. Istnieje dużo sposobów na dorobienie grosza w Chinach. Może zaczniemy od tego dlaczego tak łatwo jest wyrwać dorywczą robotę mając biały ryj. Chińczycy uważają, że skóra biała jest najładniejsza i porcelanowa. Nie do końca się z tym zgodzę biorąc pod uwagę białe diody wyrastające raz po raz na mordzie (mam na myśli krosty). Biała twarz w Chinach jest "odbierana" bardzo pozytywnie. Możesz spotkać się z większym szacunkiem ze strony chinoli niż na przykład murzyni.




Jedną z nich jest hengdian - miejsce, a bardziej miasto w którym są przygotowane budynki do nagrywania filmów. Jest to zajebiście duże miasto które wygląda jak Czarnobyl.
Olbrzymia ilość budynków czy też ulic które powstały specjalnie do filmów. Można tam spotkać repliki w skali 1:1 bardzo znanych budynków, ale nie tylko. Są też góry, lasy i wszystko co potrzebne do nagrywania profesjonalnych filmów.
Na pewno któregoś dnia wybiorę się tam żeby nagrać lepszej jakości filmy, zrobić lepsze zdjęcia i wkleić je tutaj.
Praca jest banalna. Jesteś statystą. Chodzisz w jedną i drugą stronę, czasem skaczesz jak debil i ogółem robisz to co Ci powiedzą.
Praca na Hengdian jest zajebiście męcząca, a hajs który można tam zarobić jest zdecydowanie zbyt mały.
Większość ludzi którzy tam jeżdżą to Ukraińcy.
Ale zajebiste jest to, że możesz dowiedzieć się jak powstają efekty specjalne, fajna jest też świadomość, że grasz (co prawda statystę) w filmie wielkobudżetowym i wiesz, że za jakiś czas całkiem nieświadomie możesz zobaczyć się na ułamek sekundy w telewizji.
Co do zarobków. Pracujesz 8 godzin i za to płacą Ci 400 yuanów (236.84zł).
Do tego dostajesz typowo chińskie żarcie z którego da się zjeść tylko ryż bo reszta spowoduje biegunkę która wykluczy Cię z dalszego grania w filmie co łączy się z brakiem wypłaty.
Strasznie nie lubię tam jeździć ale poświęcę się któregoś dnia i pojadę tylko po to żeby zrobić dobre zdjęcia i filmy które będę mógł opublikować.

Ogólnie z dostaniem roboty na hengdian najłatwiej mają biali. Na zdjęciu jest mój kumpel arab z Jemenu którego udało mi się tam wkręcić. Po całym dniu na planie stwierdził, że to jego pierwszy i ostatni dzień.
























Drugą z z prac jest nauka języka angielskiego w szkołach językowych. Tego akurat nie robiłem więc nie będę się rozpisywał. Co do zapłaty jest to 150 yuanów (88.81zł) za godzinę. Do pracy przyjmują przeważnie białych. Rzadko zdarza się nauczyciel nygus.



Kolejną pracą może być praca w klubie. Działa to następująco: przychodzisz do pracy po czym musisz rozkminić jak najwięcej obcokrajowców i namówić ich żeby przyszli do klubu. Obcokrajowcy oczywiście mają alko za darmo. Musisz też się dobrze bawić i pić z klientami. Chińczycy, jarają się piciem czy tańczeniem z obcokrajowcem. Co do zapłaty niestety nie jestem w stanie powiedzieć o ich wysokości bo po prostu mnie to nie interesuje. Z niepewnego źródła dowiedziałem się, że jeśli przychodzisz codziennie i spędzasz w klubie dużo czasu wypłata może sięgać nawet 20 tyś. Yuanów (11841.81zł). Niestety z mojego punktu widzenia jest to nie możliwe.
Nie jest to dorywcza praca, tylko i wyłącznie dłuższy etat. Mamo możesz być spokojna, nie będę tam pracował, zajęcia ważniejsze :) Tak i mam tutaj kumpli którzy pracują w przeróżnych klubach. Na zajęcia nie są w stanie chodzić chociażby przez codziennego kaca.
Jeśli uważasz, że ta praca jest idealna bo nie dość, że pijesz to jeszcze Ci płacą to jesteś w błędzie. Mam znajomych w innej miejscowości którzy po takim trybie życia co miesiąc lądowali w szpitalu.
Nie jest to wcale zajebiste !








Jedną z najlepszych prac jakie dostałem to stanie i uśmiechanie się. Nie polegało to tylko na patrzeniu się jak idiota przed siebie z uśmiechniętym ryjem. Były to jakieś pokazy modowe na które zjechało się bardzo dużo projektantek (chinki więc żadnej nie znałem).
A więc, ja wraz z kumplami z którymi załapaliśmy się do roboty staliśmy przy głównym wejściu do dużego hotelu w którym odbywały się pokazy. Tam mięliśmy po kolei łapać pod rękę każdą z Pań które wchodziły i prowadzić je do sali w której cała impreza miała miejsce.
Była to zajebista robota, nie męcząca, a przede wszystkim przyjemna.
Pracę zaczęliśmy o godzinie 10 rano. Miała ona trwać około 2-3 godzin. Na nasze szczęście żadna z projektantek nie była spóźniona, a więc pracę skończyliśmy o godzinie 11:05. Podsumowując w jedną godzinę i pięć minut zarobiłem 700 yuanów (414.46zł) dzięki temu, że mój ryj jest biały.
Jedyne koszty jakie poniosłem to wypożyczenie garnituru który kosztował mnie ok. 20 yuanów (11.84zł).


Jest tego bardzo dużo. A biała morda może Ci tylko pomóc w znalezieniu dobrej roboty.
Zaznaczam tutaj, że planuje utworzenie vlog'a. Nie rozpisywałem się w tym poście ponieważ wszystkie szczegółowe informacje na temat roboty chciałbym w przyszłości przedstawić we vlog'u.

A w następnym poście o uczelni i obcokrajowcach.


piątek, 6 maja 2016

Całe Nic



Jako, że poprzedni post był turbo nudny, grzeczny i krótki postaram się teraz napisać coś ciekawszego. Musicie mi wybaczyć brak zdjęć w poprzednim poście ale niestety na weselu byłem w ubiegłym semestrze a kartę pamięci na której miałem zdjęcia zostawiłem w Polsce. Od czasu zmiany miejsca zamieszkania moje życie stało się monotonne i wpadłem w tutejszą szarą rzeczywistość, wkoło zajęcia - mieszkanie - nauka(czasem) - spanie i tak cały czas. Nie zmienia to faktu, że przez ten czas udało mi się dużo przeżyć, niestety też dużo chorych sytuacji wyleciało mi z głowy. Udało mi się w końcu naprawić aparat w telefonie po czym rozjebałem wyświetlacz i stwierdziłem, że się poddaje. Nie mam telefonu więc też jest problem ze zdjęciami. Z sytuacji których sobie przypominam to "lekki" wypadek który przeżyłem w drodze do klubu w taksówce. Któregoś dnia po melanżu na kampusie jak to zawsze stwierdziliśmy z nygusami, że uderzamy w kluby. Tak też się stało. Było wtedy w chuj zimno więc "nawdzialiśmy" jakieś kurtały i wolnym krokiem podążaliśmy ku 北门 - północnej bramie przy której jest pełno straganów z żarciem, napojami czy też lodami o smaku zielonej herbaty, ale także pełno taksówek. Jak to zawsze robiliśmy wsiedliśmy w pierwszą taksówkę i ruszyliśmy w kierunku klubu. Jako, że kierowca był debilem jak większość taksówkarzy nie zbyt bardzo wiedział gdzie ma jechać. Nie wjechał tam gdzie powinien po czym krzyknąłem do niego, żeby skręcił w prawo a z tego powodu, że już mijał klub i mielibyśmy za daleko. Tak też się stało, szarpnął kierownicę w prawo po czym samochód który nas wyprzedzał z prawej strony pierdolną w nas aż nas odbiło. Myślałem, że sytuacja skończy się jak większość takich przypadków, czytaj olaniem tematu i pojechaniu dalej, a tu jednak. Obydwa samochody zatrzymały się i kierowcy wysiedli, skoro oni wyszli to my stwierdziliśmy, że robimy to samo. Nikomu nic się nie stało więc zadowoleni, że jesteśmy pod samym klubem szybkim krokiem pospacerowaliśmy do klubu. Poprzedzając pytanie - tak, zapłaciliśmy. Melanż oczywiście zakończył się jak każdy, powrót do domu nad ranem. Klub ! Tam też różne dziwne rzeczy się dzieją. W Polsce wychodząc do klubu na dziewczynę trzeba czekać 2 godziny co najmniej ( If u know what I mean Basia). W Chinach mam wrażenie, że jest inaczej, tutaj goście są odjebani jak woźna w dzień nauczyciela, a laski potrafią przyjść w kapciach, przykład :





Uwierzcie, że bardzo często ciężko jest rozpoznać płeć u niektórych chińczyków, nawet po głosie czasem się nie udaje.
Wracając do klubów - temat rzeka, tam zawsze coś się dzieje. Co mi się najbardziej tam podoba, mianowicie to, że w momencie wchodzenia do klubu dziękuje Bogu, że moja morda jest koloru białego. Dzięki temu w Chinach możesz naprawdę dużo dostać czy łatwo zarobić. Dzięki temu, że masz białą twarz, w klubach alkohol pijesz za free ! Tak nie płacisz za nic, z jakiego powodu ? A takiego, że swoim ryjem przyciągasz klientów którzy zostawią nie małe pieniądze. W klubach murzyni też mogą pić alkohol za darmo ale nie mają już tak łatwo ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy.
(O pracy w następnym poście)
Na uczelni mam też olbrzymią ilość Arabów. Dzisiejszych imigrantów. Osobiście nic do nich nie mam, a wręcz przeciwnie jak dla mnie są to zajebiści ludzie z dziwną religią, ale nie mi to oceniać !
Uwierzcie, że tyle co pomogli mi murzyni czy arabusy, od rodaka za granicą nawet na jedną setną z tego bym nie liczył.
(więcej informacji o uczelni i ludziach wkrótce)


A na koniec utrzymam Was w przekonaniu, że Chińczycy są pojebani :



(zdjęcia zrobiłem osobiście)

Postaram się nagrywać więcej filmów.

Czas na WESELE !

Pewnego dnia miałem możliwość uczestnictwa w chińskim weselu. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdybym nie został "nominowany" do tzw. roli "świadka". Jedna z lepszych znajomych z miejscowości w której mieszkałem, zaprosiła mnie na swój ślub oczywiście stosunkowo wcześnie więc zbyt bardzo się tym nie przejąłem iż w tamtym czasie moje dalsze studia w Chinach stały pod znakiem zapytania i nie wiedziałem czy w czasie tej imprezy będę jeszcze mieszkał w tym kraju.
Stało się, przyszło mi jednak być tym świadkiem na chińskim weselu.
Przejdźmy do rzeczy.
Jako, że mieszkam w innej miejscowości, Pani Młoda przyjechała po mnie dzień wcześniej. Jako "świadek" miałem wszystko zapewnione ( hotel itp. itd. ). Najbardziej martwiłem się garniturem który Pani młoda miała mi załatwić ( akurat tym razem wracając z Polski stwierdziłem, że garnitur nie będzie mi do niczego nie potrzebny ) . Po dojeździe rozpakowałem się w pokoju hotelowym i czekałem z sercem na dłoni na swoje weselne przebranie. Cece bo takie imię Panny młodej przywiozła mi tylko i wyłącznie spodnie do garnituru, koszule i muszkę. Zapytana co z marynarką stwierdziła, że nie potrzebna. Jebać marynarkę ale co z butami ?? Odpowiedziała, że jutro u niej w domu będą na mnie czekały. Uspokojony poszedłem na imprezę z innymi znajomymi. Drugiego dnia obudzony około godziny 8 rano na lekkim kacu dostaje wiadomość, że o godzinie 9 muszę być gotowy pod hotelem. Tak też zrobiłem. Przyjechał znajomy i zabrał mnie pod kwiaciarnie w której były przystrajane samochody. I tutaj chcę zaznaczyć, że wygląda to trochę inaczej niż w Polsce. A mianowicie w naszym pięknym kraju wynajmuje lub wypożycza ( jak kto woli ) się jeden samochód dla pary młodej. Tutaj natomiast para młoda jest zobowiązana wynająć samochody dla najbliższych. Z tego co pamiętam było to osiem nowych mercedesów S klas i dwie starsze wersje.
Po przyjeździe do rodzinnego domu przyszłej żony który znajdował się w naprawdę małej wsi, wysiadając z samochodu czułem się mniej więcej jak małpa wypuszczona z zoo. Każdy patrzy bo po raz pierwszy w życiu widzi białasa. Po wejściu do domu okazało się, że Cece dopiero zaczęła się malować więc mniej więcej od 11 do godziny 15 czy nawet później czekaliśmy. Wracając do tematu stroju, zapytałem jej czy ma moje buty odpowiedziała, że nie załatwiła i nie są mi potrzebne. W tym momencie wyobraźcie sobie jak wyglądałem. Biała koszula z czarną muszką, czarne spodnie od garnituru i... białe reeboki ! Tak, dokładnie jak Forrest Gump ! Siedząc bezczynnie tyle czasu w domu przyszedł czas na wyjazd w miejsce w którym miało odbyć się wesele. W Chinach nie ma czegoś takiego jak ślub kościelny czy cywilny. W sumie nie wiem do końca na czym to polega, czy jest jakiś papier małżeński czy po prostu jest to ślub z dupy czytaj dla własnej przyjemności. Przejdźmy do imprezy weselnej. Jest to robione trochę tematycznie. Jako, że przyszli małżonkowie są tatuażystami tematem przewodnim były dziary. Zdjęcia tatuaży wisiały na ścianach w korytarzu. Do tego trzy czwarte ludzi wydziaranych. Ludzi w garniturach, a bardziej w koszulach policzyłbym na palcach jednej ręki. Wszyscy przyszli na luźno ubrani jak w normalne dni. Jako świadek i to nie jeden bo było 4 chłopaków ( jedna dziewczyna robiła za chłopaka ) i 4 dziewczyny, staliśmy przy wejściu z parą młodą która odbierała słynne 红包(czerwone koperty z pieniędzmi) Na szczęście znalazłem chwile żeby wyskoczyć do pierwszego sklepu po najtańsze buty do garnituru. Kiedy cała impreza się rozpoczęła nie wiedziałem o co chodzi. Alkohol niby stał na stołach ale nikt po niego nie sięgał. Para młoda w pewnym momencie była zobowiązana do wypicia lampki wina z każdym stolikiem. Jako, że byłem świadkiem musiałem chodzić z nimi i sączyć wińsko. No ale nie narzekałem ! Samo wesele wyglądało jak show. Był jeden Janusz - prezenter który prowadził jakieś gry w których można było wygrać papierosy lub miśki. Żenada ! Żadnego tańca czy oczepin ! Każdy siedzi i wpierdala albo rzuca się jak świnia do koryta po darmowe kiepy ... Po powrocie z "obchodu" z parą młodą po wszystkich stolikach zauważyłem, że połowa stolików jest pusta i posprzątana.  Pomyślałem, że po prostu nie mięli czasu i musieli już uciekać. Ale z czasem wychodziło coraz więcej osób. O godzinie dokładnie 20:14 wesele się skończyło. Załamany zebrałem manatki i prezent który każdy dostawał ( kuferek słodyczy jak w "Jaka To Melodia" - chińskie słodycze no i oczywiście jajko - tak, zwykłe kurze jajko ) i wyszedłem przed hotel w którym odbywało się "wesele". Tam spotkałem znajomego z którym pojechaliśmy na inną imprezę do baru. Melanż w knajpie był sto razy lepszy niż całe wesele.
Kończąc ten post powiem Wam, że w Polsce za te pieniądze które wydali na to wesele zrobiłoby się naprawdę grube weselicho.

poniedziałek, 30 listopada 2015

ZAKAZY


Po turbo długim czasie udało mi się ruszyć dupę i usiąść do następnego posta. Na wstępie chciałbym poinformować, że u mnie trochę się zmieniło, a w sumie to bardzo dużo. Zmieniłem uczelnię, a także miejsce zamieszkania. Mieszkam w nieco większym mieście w którym studiuje bardzo duża ilość obcokrajowców. W związku z tym podejście tubylców do białasów czy czarnuchów wygląda nieco inaczej. Nie patrzą jak na małpę w zoo, natomiast nieco rzadziej ale jednak robienie zdjęć się zdarza. Jako, że w ostatnim poście oznajmiłem iż będę pisał na temat zakazów, nakazów i policji w Chinach tak też zrobię. 



Co do jazdy po ulicach. Nie jeżdżę co prawda samochodem ale wszedłem w posiadanie elektrycznego skutera ( w chinach bardzo popularny środek transportu ). Oczywiście kask nieobowiązkowy, jeździsz na własną odpowiedzialność. Żadnej rejestracji czy praw jazdy nie musisz posiadać, kupujesz, wsiadasz i jedziesz. Zmienia to fakt w przypadku spalinowego, w tej sytuacji musisz posiadać rejestracje oraz dokumenty uprawniające do prowadzenia. W innym wypadku jeśli jedziesz skuterem spalinowym i złapie Cię policja, najczęściej konfiskuje skuter i pozwala Ci wracać pieszo. Skuter zostaje i już go nigdy nie zobaczysz. Co do samochodów, niestety w Chinach polskie czy też międzynarodowe prawo jazdy jest nieważne. Nie wiem niestety co się dzieje w przypadku prowadzenia samochodu bez uprawnień więc nie będę Wam pierdolił głupot. Jazda w Chinach polega mniej więcej na tym, że komu uda się wpiepszyć pierwszemu ten będzie szybciej. Każdy jeździ jak chce. trąbienie jest rzeczą normalną, każdy trąbi a nikt się nie denerwuje. Wpuszczenie Polaka samochodem na chińską ulice - nie możliwe. Jadąc autobusem, obserwując co się dzieje na ulicy sam się wkurwiam, a kierowca na pełnym lajcie wpiepsza się między osobówki. Policja tutaj nie jest tylko po to żeby wpisać Ci mandat. Codziennie w godzinach szczytu na każdym ruchliwszym skrzyżowaniu stoją policjanci kierujący ruchem żeby rozładować korki ! Coraz częściej spotykam się z widokiem policjanta wpisującego mandat za złe parkowanie. Niestety w Chinach wygląda to nieco inaczej, jakiś czas temu widziałem tira stojącego na środkowym pasie na skrzyżowaniu z wyłączonymi awaryjnymi i bez kierowcy. Czy też np. pozostawienie samochodu na dość ruchliwej ulicy w ten sposób:



Przejdźmy trochę do pieszych. Możesz chodzić jak Ci się tylko podoba. Niestety, tutaj trzeba uważać na samochody, wygląda to nieco inaczej z tego powodu iż kierowca nie zatrzyma się widząc że stoisz na pasach i próbujesz przejść. Nie ma nawet takiej możliwości. Jeśli nie ma sygnalizacji musisz wchodzić na Jana ! Ale policja nie wpisze Ci mandatu za przechodzenie na czerwonym świetle.






Zakazy palenia ? Obowiązuje niby coś takiego ale nie zmienia to faktu, że każdy wszędzie jara. Jakiś czas temu spotykałem się jeszcze z ludźmi palącymi w bankach na pocztach czy na dworcach. Teraz w takich miejscach już jest zakaz. Nie zmienia to faktu że i tak każdy wszędzie pali. Wychodzisz na przerwę i palisz na korytarzu. Wychodzisz z domu palisz w windzie. Nie ma problemu ! 

W chinach na ulicy bardzo ciężko spotkać kobietę - chinke która pali. Takie przypadki policzyłbym na palcach jednej ręki. Oczywiście w Szanghaju czy w innych dużych miastach zdarza się to coraz częściej. Natomiast w miejscowościach takich jak moja zdarza się to naprawdę rzadko. Ale ! Wchodząc do klubu czy do baru dowiadujesz się, że większość chinek jara najmocniejsze czerwone kiepy. Nie wiem na czym to polega... W jedną sobotę upalą się na cały tydzień ? :| 





Piwko ? Możesz sączyć gdzie Ci się podoba ! Spacerując po głównej ulicy czy siedząc na ławce w parku. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że przeciętne chińskie piwko ma 3.6%... Ciężka sprawa, ale w markecie można dostać europejskie piwka nieco mocniejsze. Raz spotkałem nawet naszą lubelską "perełkę" na półce w sklepie, czy też wyborową która stała na najwyższej półce.  







Śmiecenie ? Na porządku dziennym ! Jeśli jesz loda w papierku, pozbywasz się papierka wyrzucając pod nogi, jeśli masz coś zbędnego w kieszeni - wypierdalasz pod siebie, nie przejmując się, że ktoś zwróci Ci uwagę ! Zaznaczam, że osobiście tego nie praktykuje ! Ilość koszy jest wystarczająca żeby kulturalnie wrzucić i nie zaśmiecać. Niestety często się widzi jak ktoś spacerując wyrzuca butelkę czy inne śmieci w miejscu nie przeznaczonym do tego. Przy straganach z jedzeniem często widać jak 老板 (szef straganu ) wyrzuca zbędne odpadki pod siebie, ale bardzo często po skończonej pracy wrzucają wszystko na jedną "kupkę" i zostawiają ulicznym sprzątaczom. 







Z nie do końca pewnego źródła dostałem informacje, że chińczycy mają odgórny zakaz spacerowania w miejscach publicznych w piżamach. Tak dokładnie ! W piżamach ! Coraz rzadziej ale jednak spotyka się chińczyków którzy przechadzają się w takim stroju. Wyobrażacie sobie, że podchodzi do Ciebie policja i wpisuje Ci mandat za spacerowanie w piżamie ? Jednak u nas czegoś takiego się nie spotyka [ no może czasem ( pozdrawiam Boczi ) ].















poniedziałek, 5 października 2015

Dzień jak codzień

Dzisiejszy dzień będzie kurewsko ciężki – kac. Ale jak to robi Polak – trzeba sklinować ! Standardowo wczorajszy wieczór spędziłem w ulubionym barze i zapewne dzisiejszy dzień także tam zakończę. Dlaczego w barze a nie w klubie? A dlatego, że Chinole wolą napierdolić się w swoim gronie pograć w różne pojebane gry niż wychodzić do klubu gdzie jest mega mocna muzyka. Dla nich to jest tak jakby nasza domówka ale w barze z różnymi atrakcjami które skośnoocy uwielbiają. Chińczycy wydają tam majątek. To nie jest tak jak u nas, napizgasz się w domu jak najtaniej, a później gnasz na party.Oni potrafią wydać 1000 Polskich złotych w jedną noc i nie robi im to różnicy, nie płaczą na drugi dzień, że wydali tyle pieniędzy na melanż.





 Niektóre imprezy kończą się nawet na moście ! 







Mogą sobie naprawdę na dużo pozwolić chociaż większość z Was uważa, że Chińczyk zrobi Ci nowe Air Maxy za miskę ryżu. Te czasy już się skończyły. Przeciętny chińczyk zarabia dużo więcej od przeciętnego polaka. Oczywiście też jest tania siła robocza ale weźmy pod uwagę to, że tutaj w jednym dużym mieście żyję nie wiele mniej ludzi niż w naszej pięknej Polsce. Pierwszy z przykładów na ich wysokie zarobki – jeden z moich znajomych, zaprosił nas w któryś piątek na imprezę za którą zapłacił 2000 yuanów (ok. 1100 zł) za sam alkohol, po czym na drugi dzień zadzwonił i mówił, że trzeba kontrować bo nie można dopuścić do kaca (co najlepsze ten znajomy jest dyrektorem szkoły – idealny przykład dla młodych uczniów). Drugim z przykładów może być Jerry – facet 30 lat zachowanie 20 latka, brak żony, twierdzi, że w tym momencie chce tylko papapa (kiedy ktoś mówi papapa chodzi mu wiadomo o co – o seks), jeździ nowym Audi Q7 ubrany tylko w bardzo dobre i drogie marki i szczerze się przyznaje, że on nie pracuję, on ma mamę. U nas za taki tekst jesteś pajacem i kasztanem który baluje za matki hajs. Weźmy też pod uwagę, że w Chinach samochody są zajebiście drogie. Jeśli u nas samochód kosztuje 100 tysięcy u nich jest to koszt około 200 tysięcy. Mimo to widokiem codziennym jest Aston Martin, Bentley czy też nawet Rolls-Royce, moi nauczyciele jeżdżą Cadilacami i innymi drogimi markami, a dziekan popierdala Maseratti Gran Turismo. Porsche to jest przeciętny samochód – jeździ tego bardzo dużo i przeważnie prowadzą je kobiety. Wracając do imprez. Chińczycy mają dużo dziwnych zwyczajów. Wygląda to mniej więcej w ten sposób, że ktoś zamawia jedno pudełko piwa (Chińczycy wódki nie lubią przynajmniej moi znajomi a jest ich dużo) i każdy dostaje po piwie i szklaneczce. Nalewasz sobie szklankę i nie pijesz sam tylko stukasz w kogoś kubek i wtedy pijecie razem. Jest taki zwyczaj, że jeżeli uderzysz szklanką o szklankę i słyszysz dźwięk uderzającego szkła znaczy to, że pijesz do dna natomiast jeśli chcesz się z kimś stuknąć, a ktoś zasłoni szklankę palcem i nie usłyszysz dźwięku szkła pijesz ile chcesz. Moim ulubionym sposobem jest zawołanie wszystkich i krzyknięcie „ganbei” (w dosłownym znaczeniu znaczy to robić szklankę). Wtedy wszyscy są zmuszeni do wyjebania całej szklanki co łączy się z szybszą fazą. Skośnoocy lubią też grać w kości podczas picia alkoholu (przegrywasz – pijesz). Niestety najmocniejsze Chińskie piwo ma 3.7 % (na pewno mają mocniejsze ale są to piwa których nie da się wypić bo są tak nie dobre), oczywiście mają też zagraniczne browary ale mała butelka Corony kosztuje około 15 złotych w barze. Przez to, że wiecznie pijemy „tsingtao” które ma bodajże 3.6 % latam jak zjeb do klopa, a wszyscy mi mówią, że mam problemy z pęcherzem. Jest u mnie godzina 16:42 popijam Harbina (piwo) i przed chwilą wróciłem ze spaceru na którym chciałem sobie usiąść i odpocząć na kamieniu obok zajebistego stawu.



Usiadłem otworzyłem browar i czując się jak małpa (każdy patrzy na ciebie) powoli popijałem piwko w 40 stopniowym upale przepalając kiepem. Po czym podszedł do mnie jakiś chińczyk (wiek ok. 40 lat) stanął jakieś 50 cm przede mną i zaczął cieszyć ryj. Wyciągnął łapę z kiermany i skierował w kierunku moich kiepów które leżały na kamieniu obok mnie. Popatrzyłem na niego i zapytałem co chce. Nie odpowiedział nic, stał dalej jak idiota wpatrując się we mnie z uśmiechem. Dałem mu kiepa z myślą, że się odpierdoli ale niestety nie zadziałało, dalej stał i zaciągając się patrzył na mnie. Mówię kurwa ! Może to jakiś zjebany rasista który zaraz z kieszeni wyciągnie wiązkę dynamitu i krzyknie Allah Akhbar ! Więc zawinąłem moje kiepy, piwko w rękę i ruszyłem przed siebie. Przebijając się przez tłum Chińczyków, którzy na Ciebie patrzą mniej więcej jakbyś właśnie wysiadł ze spodka, który przyleciał z Marsa, zmieniłem ławkę po czym stwierdziłem, że mimo tej zmiany i tak nadal będę białasem i nie będę miał spokoju. Nigdzie nie znajdę spokoju tak jak w mieszkaniu- pomyślałem. Po czym wróciłem po drodze kupując kolejne piwo. Na zakończenie muszę Was przeprosić za chujową jakość zdjęć, ale któraś z imprez była naprawdę gruba i stłukłem aparat.

Zakazy? Żartujesz ! O policjantach i ich zachowaniach w następnym wpisie






Debilny Wstęp

Na wstępie chce poinformować iż ten blog będzie opowiadał o moich pojebanych przygodach które spotkały mnie w Chinach. Jako, że jestem rdzennym Polakiem z krwi i kości łączy się to z dużą ilością przekleństw i alkoholu. Od razu mówię, że Ruscy to pikuś przy Chińczykach a nie wiecie o tym dlatego, że Chińczycy nie mają dostępu do takich portali jak facebook czy youtube gdzie mogliby publikować swoje ześwirowane pomysły. Sama jazda samochodem po Chinach to turbo wyzwanie. Oni nie wiedzą co to jest ustąpienie pierwszeństwa a klakson nie służy do opierdolenia kogoś na drodze tylko do przekazania informacji : Ja jadę, a wy wszyscy spierdalajcie . Sytuacji tego typu jest bardzo dużo i to nie tylko z dziedziny motoryzacji. Niestety bardzo dużo przygód które przeżyłem wyleciało mi z głowy. Pierwsze dni były jedną wielką parodią ! Nie wiedziałem jak rozmawiać, potrafiłem powiedzieć po chińsku „Dzieńdobry” i „Nazywam się Piotr” (chociaż i tak nie wiedziałem jak wymawia się moje imię po chińsku) rozmowa po angielsku ? Niestety ! Mieszkam w małej mieścinie zaludniającej milion mieszkańców którzy po raz pierwszy widzą białasa i potrafią powiedzieć „hello” … Gdy wychodzisz na ulicę czujesz się co najmniej jak małpa. Każdy patrzy jak szpak w pizdę, wytykają Cię palcami i krzyczą „waiguoren” (obcokrajowiec). Szczerze ? Sram na to z tego powodu, że nie przyjmują Cię jak Polak murzyna czyt. „wypierdalaj czarnuchu” tylko oni się że tak powiem jarają tym że mogą zobaczyć kogoś kto nie ma twarzy 2D z czarnymi oczami wyglądającymi jak patelnia tefal, a kogoś kto ma wielki nos i kolorowe ślepia. To jest tylko mega krótki wstęp do tego co będzie w następnych postach. Będzie dużo zdjęć z pojebanych imprez i nie tylko (NIEKTÓRZY Chińczycy potrafią naprawdę dużo wypić). W pierwszych miesiącach pobytu zbierałem się do założenia bloga ale niestety nie wypaliło to z powodu mojego jebanego lenistwa. Na dzisiaj to by był koniec bo tak jak powiedziałem we wcześniejszym zdaniu jestem leniwy.