piątek, 6 maja 2016

Czas na WESELE !

Pewnego dnia miałem możliwość uczestnictwa w chińskim weselu. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdybym nie został "nominowany" do tzw. roli "świadka". Jedna z lepszych znajomych z miejscowości w której mieszkałem, zaprosiła mnie na swój ślub oczywiście stosunkowo wcześnie więc zbyt bardzo się tym nie przejąłem iż w tamtym czasie moje dalsze studia w Chinach stały pod znakiem zapytania i nie wiedziałem czy w czasie tej imprezy będę jeszcze mieszkał w tym kraju.
Stało się, przyszło mi jednak być tym świadkiem na chińskim weselu.
Przejdźmy do rzeczy.
Jako, że mieszkam w innej miejscowości, Pani Młoda przyjechała po mnie dzień wcześniej. Jako "świadek" miałem wszystko zapewnione ( hotel itp. itd. ). Najbardziej martwiłem się garniturem który Pani młoda miała mi załatwić ( akurat tym razem wracając z Polski stwierdziłem, że garnitur nie będzie mi do niczego nie potrzebny ) . Po dojeździe rozpakowałem się w pokoju hotelowym i czekałem z sercem na dłoni na swoje weselne przebranie. Cece bo takie imię Panny młodej przywiozła mi tylko i wyłącznie spodnie do garnituru, koszule i muszkę. Zapytana co z marynarką stwierdziła, że nie potrzebna. Jebać marynarkę ale co z butami ?? Odpowiedziała, że jutro u niej w domu będą na mnie czekały. Uspokojony poszedłem na imprezę z innymi znajomymi. Drugiego dnia obudzony około godziny 8 rano na lekkim kacu dostaje wiadomość, że o godzinie 9 muszę być gotowy pod hotelem. Tak też zrobiłem. Przyjechał znajomy i zabrał mnie pod kwiaciarnie w której były przystrajane samochody. I tutaj chcę zaznaczyć, że wygląda to trochę inaczej niż w Polsce. A mianowicie w naszym pięknym kraju wynajmuje lub wypożycza ( jak kto woli ) się jeden samochód dla pary młodej. Tutaj natomiast para młoda jest zobowiązana wynająć samochody dla najbliższych. Z tego co pamiętam było to osiem nowych mercedesów S klas i dwie starsze wersje.
Po przyjeździe do rodzinnego domu przyszłej żony który znajdował się w naprawdę małej wsi, wysiadając z samochodu czułem się mniej więcej jak małpa wypuszczona z zoo. Każdy patrzy bo po raz pierwszy w życiu widzi białasa. Po wejściu do domu okazało się, że Cece dopiero zaczęła się malować więc mniej więcej od 11 do godziny 15 czy nawet później czekaliśmy. Wracając do tematu stroju, zapytałem jej czy ma moje buty odpowiedziała, że nie załatwiła i nie są mi potrzebne. W tym momencie wyobraźcie sobie jak wyglądałem. Biała koszula z czarną muszką, czarne spodnie od garnituru i... białe reeboki ! Tak, dokładnie jak Forrest Gump ! Siedząc bezczynnie tyle czasu w domu przyszedł czas na wyjazd w miejsce w którym miało odbyć się wesele. W Chinach nie ma czegoś takiego jak ślub kościelny czy cywilny. W sumie nie wiem do końca na czym to polega, czy jest jakiś papier małżeński czy po prostu jest to ślub z dupy czytaj dla własnej przyjemności. Przejdźmy do imprezy weselnej. Jest to robione trochę tematycznie. Jako, że przyszli małżonkowie są tatuażystami tematem przewodnim były dziary. Zdjęcia tatuaży wisiały na ścianach w korytarzu. Do tego trzy czwarte ludzi wydziaranych. Ludzi w garniturach, a bardziej w koszulach policzyłbym na palcach jednej ręki. Wszyscy przyszli na luźno ubrani jak w normalne dni. Jako świadek i to nie jeden bo było 4 chłopaków ( jedna dziewczyna robiła za chłopaka ) i 4 dziewczyny, staliśmy przy wejściu z parą młodą która odbierała słynne 红包(czerwone koperty z pieniędzmi) Na szczęście znalazłem chwile żeby wyskoczyć do pierwszego sklepu po najtańsze buty do garnituru. Kiedy cała impreza się rozpoczęła nie wiedziałem o co chodzi. Alkohol niby stał na stołach ale nikt po niego nie sięgał. Para młoda w pewnym momencie była zobowiązana do wypicia lampki wina z każdym stolikiem. Jako, że byłem świadkiem musiałem chodzić z nimi i sączyć wińsko. No ale nie narzekałem ! Samo wesele wyglądało jak show. Był jeden Janusz - prezenter który prowadził jakieś gry w których można było wygrać papierosy lub miśki. Żenada ! Żadnego tańca czy oczepin ! Każdy siedzi i wpierdala albo rzuca się jak świnia do koryta po darmowe kiepy ... Po powrocie z "obchodu" z parą młodą po wszystkich stolikach zauważyłem, że połowa stolików jest pusta i posprzątana.  Pomyślałem, że po prostu nie mięli czasu i musieli już uciekać. Ale z czasem wychodziło coraz więcej osób. O godzinie dokładnie 20:14 wesele się skończyło. Załamany zebrałem manatki i prezent który każdy dostawał ( kuferek słodyczy jak w "Jaka To Melodia" - chińskie słodycze no i oczywiście jajko - tak, zwykłe kurze jajko ) i wyszedłem przed hotel w którym odbywało się "wesele". Tam spotkałem znajomego z którym pojechaliśmy na inną imprezę do baru. Melanż w knajpie był sto razy lepszy niż całe wesele.
Kończąc ten post powiem Wam, że w Polsce za te pieniądze które wydali na to wesele zrobiłoby się naprawdę grube weselicho.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz